Skuteczna nauka nowych słów w obcych językach to dla jednych rzecz prosta jak bułka z masłem, a dla innych droga przez mękę. Zazwyczaj zrzuca się to na karb wrodzonych predyspozycji, ale to nieprawda — wiele zależy od zaangażowania, sumienności i odpowiednich warunków. Prawda jest taka, że języka trzeba uczyć się latami. Nieważne ile słów znajduje się w słowniku, zawsze jest to pewien proces, w którego trakcie osiągamy kolejne cele, zapominamy, przypominamy sobie i stale odkrywamy nowe rzeczy.
Bardzo cenną wskazówką jest też dokonanie przeglądu metod nauczania, a tych jest całkiem sporo. Fiszki, podręczniki, kontakty „pen pals”, obcojęzyczne podcasty (również te dedykowane do nauki języka obcego z użyciem tylko i wyłącznie tego języka, dla średniozaawansowanych) — wszystko to i wiele więcej jest dostępnych w postaci cyfrowej i namacalnej.
Gdy już dobierzemy odpowiednią metodę nauczania (lub miks kilku z nich), można zacząć zastanawiać się nad tym, kiedy osiągniemy poziom właściwy dla dość swobodnej komunikacji wraz ze zrozumieniem rozmówcy (bezpośrednio i z kontekstu). Przy okazji warto zdać sobie sprawę z tego, że osoby co najmniej dwujęzyczne:
Dobrze, zatem jaka liczba słów zbliża nas do tego celu? Dla przykładu posłużmy się najbardziej pożądaną względem opanowania mową, jaką jest dla Polaków język angielski.
W naszym opracowaniu ciekawostek o słowach wspominaliśmy, że słownik Oxford zawiera około ćwierć miliona haseł. Ile słów z tego zna (używa) native speaker? Zaledwie ułamek, zazwyczaj ok. 1/10. Natomiast różne źródła podają, że do zrozumienia około 80% sytuacji wystarczy wskoczyć na poziom A2, czyli pułapu 1000 słów.
Mając na uwadze to, że komunikacja dotyczy prostych sytuacji (np. treść nie jest mocno specjalistyczna, branżowa), to liczba słów adekwatna do poziomu B1/B2, czyli ok. 3000, jest w stanie pokryć zrozumienie w odniesieniu do 95% treści. To dużo, czy niedużo? Oczywiście wszystko zależy od chęci i czasu poświęconego na naukę!
„W zaledwie miesiąc nauczysz się języka tak, aby móc się swobodnie komunikować i rozpocząć pracę zarobkową za granicą” — takimi sloganami kuszą szkoły, twórcy e-booków i osoby przygotowujące niezależne kursy językowe. Czy to prawda?
Prawda. Ludzki umysł jest zdolny do wielu wyczynów, również do takiego. Jednak załóżmy, że zaczynając od zera, mamy do opanowania 1000 słów — dzieląc to przez 30 dni, wychodzi około 33-34 słów dziennie. To zdecydowanie za dużo, biorąc pod uwagę to, że aby skutecznie zapamiętywać, trzeba też powtarzać oraz mieć okazję do używania nowo poznanego słownictwa. Przy okazji dochodzi jeszcze kwestia gramatyki, czyli najprostszych czasów, których uczymy się równolegle ze słowami. Zrozumienie tych konstrukcji również jest konieczne do tego, aby zrozumieć naszego rozmówcę i móc mu coś przekazać.
Dlatego bezpieczniejszym pułapem dla intensywnej nauki podstaw jest okres trzymiesięczny. Dzienny limit słów warto ustalić na poziomie 12, co przełoży się na 360 wyrażeń w miesiącu. Przy okazji warto powtórzyć raz jeszcze: nie samą ilością słów człowiek żyje i chociaż warto czerpać satysfakcję z cyferek, to poznawanie języka wymaga wielu powtórzeń i pełnej mobilizacji do codziennego wykorzystywania najbardziej produktywnych pór dnia, właśnie w tym celu.
Znów też trzeba wziąć pod uwagę to, że 1000 słów to dopiero początek. Jeśli uda się utrzymać koncentrację na celu i wciąż czerpać z tego satysfakcję, to już po roku można będzie mówić o niemałym sukcesie na drodze rozwoju osobistego. Dlatego nauka języka to jedno z najlepszych postanowień noworocznych — warto je sobie zafundować.
Do tej pory udało się omówić trzy problemy ściśle związane z nauką, zatem czas na coś praktycznego. Czy istnieje licznik słów w języku angielskim? Oczywiście, jest tutaj, na tej stronie!
Wystarczy skorzystać z przystępnego formularza na głównej stronie (można w tym celu skorzystać np. z nawigacji na górze lub dole strony) i wkleić anglojęzyczny tekst do okna, a następnie kliknąć przycisk „policz słowa”. Wynik zostanie wyświetlony po prawej stronie. Prawda, że to proste?
Co więcej, nasza strona ma dedykowane wersje w wielu innych językach: od hiszpańskiego, przez francuski, rosyjski, niemiecki, aż po chiński. Na górze i na dole strony znajdują się ikony flag — należy kliknąć odpowiednią, aby udać się do odpowiedniej domeny. To nie tylko świetny pomysł na narzędzie do wykorzystania w praktyce, ale i ćwiczenia językowe. Wszak należy z pełną mocą pamiętać o tym, że obcowanie z mową i pismem jest integralną częścią procesów nauczania. Jednym słowem: warto jak najwięcej czytać i słuchać, a gdzie tylko się da, „wskakiwać na głęboką wodę”.
Jak wiele słów krąży po świecie? To trudno jest nawet oszacować. Za to strona Ethnologue wylicza, że mamy znanych aż 7139 języków! W XIX wieku pewien brytyjski specjalista od ekonomii, Sir John Bowring, przechwalał się, że zna 200 języków, z czego płynnie mówi blisko setką. Czy to realne?
Warto spojrzeć w stronę innej osoby z Wysp, tym razem urodzonego w 1939 roku językoznawcę, Richarda Hudsona. Ten wybitny specjalista odpowiedzialny jest za spopularyzowanie terminu „hiperpoliglota”, który oznacza umiejętność biegłego porozumiewania się w przynajmniej 6 językach.
Tymczasem przeciętny człowiek ma realne możliwości nauczenia się około 10 różnych języków w ciągu swojego życia, oczywiście jeśli poświęci na to odpowiednio dużo czasu, będzie miał sprzyjające warunki (np. częste wyjazdy zagraniczne) oraz zacznie odpowiednio wcześnie (najlepiej już przed 4 rokiem życia).
Warto zwrócić uwagę na to, że im większa liczba słów, jakie poznajemy, tym prościej jest poruszać się w nowych dla nas mowach. Po prostu wiele wyrażeń jest bardzo podobnych. Pojawia się też zjawisko skrywające się pod terminem „metalinguistic awareness”, czyli tzw. świadomości metajęzykowej (metalingwistycznej) — jednak to już materiał na głębsze rozważania z pogranicza psychologii.