Słowa są dla nas bardzo ważne, przez całe życie. Jedni na nich zarabiają, inni po prostu cieszą się potęgą, jaką jest ich wyrażanie. Wielokrotnie powtarza się, że to właśnie one zmieniają świat — tak też jest w istocie. Jednak wszystko zaczyna się dość wcześnie, bo już w kołysce. Mała istota nasłuchuje i — na pewnym etapie właściwego rozwoju — sama zaczyna powtarzać, gaworzyć i… mówić. Później przychodzi czas na naukę pisania, w tym tworzenie całych zdań, dłuższych wypowiedzi i odpowiednie dopasowanie ich w kontekście stylistycznym i ortograficznym.
Pierwsze słowo jest najważniejsze. Czy aby na pewno? Z pewnością jest to podniosła chwila dla rodziców, którzy widzą, jak ich maleństwo dotarło do nowego etapu. Owocem niekończących się żartów pozostaje to, czy pierwsze będzie „mama”, a może też „tata”. To już efekt uboczny niejednej rodzicielskiej mini-rywalizacji.
Z praktycznego punktu widzenia najważniejsza pozostaje liczba słów, jakie zostaną opanowane tuż potem, czyli w pierwszych latach egzystencji. Również istotne pozostaje tempo tego zjawiska, jak i stymulacja ze strony rodziców.
Dziecko wypowiada słowa, zanim jeszcze wpadniesz na pomysł, aby je policzyć. Wszystkie „brum”, „hop”, „am” i inne — w tym przypadku przede wszystkim rzeczowniki i czasowniki — dźwiękonaśladowcze, uzupełniają dziecięcy słownik już w wieku kilkunastu miesięcy. Liczy się w tym przypadku konsekwencja i celowość; jeśli występują, to możemy mówić o słowach.
Ważne jest też, aby nie mierzyć wszystkich jednakowo. Tempo rozwoju dziecka koleżanki może być zupełnie inne! Decydujące są tutaj różne czynniki, w tym te biologiczne i związane np. ze zbyt wczesnym terminem porodu, rodzajem ciąży etc.
Chcesz zrobić coś wspaniałego, nie tylko dla siebie? Spisz wszystkie używane przez swoją pociechę słowa, również te absurdalne! Dopisz ich znaczenie. Obserwuj codzienną wymowę, chwyć za długopis i co rusz rozszerzaj tę listę. Ilość słów wypowiadanych przez dziecko może Cię zaskoczyć.
Takie działanie ma trzy funkcje:
Bardzo często można ten materiał też wykorzystać podczas wizyty u logopedy, gdy zajdzie taka potrzeba.
Opóźnienia w rozwoju mowy są bardzo przykrą przypadłością, z którą „im dalej w las”, tym trudniej jest walczyć. Rodzice powinni zdawać sobie z tego sprawę i w przypadku wszelkich wątpliwości mogą udać się do specjalisty na konsultację. Warto jej dokonać mając na uwadze fakt, że do 3-4 roku życia mózg dziecka ma tzw. największą plastyczność. Oznacza to, że procesy nauczania powinny wtedy przychodzić mu z łatwością.
Między innymi dlatego tak ważne jest szybkie podjęcie decyzji uwzględniającej dwujęzyczną naukę. O tym, jak bardzo jest to istotne wspominaliśmy już w artykule opisującym ile słów trzeba poznać, aby móc porozumiewać się w języku obcym.
Wracając do głównego tematu tego akapitu, świetnym wynikiem jest 300 słów opanowanych po 24 miesiącach od narodzenia. Mowa tu oczywiście o wcześniej wspomnianych „dziecięcych” wyrażeniach, jednak używanych stale, w trybie codziennym.
W tym przypadku najważniejszym czynnikiem musi być nie ilość słów, a jakość posługiwania się nimi. Mowa potoczna dziecka powinna być płynna, intensywna, spontaniczna. Jeśli tempo któregokolwiek z tych parametrów zaczyna być niepokojące, to czas na działanie.
Nie ma też powodu do prowadzenia „wyścigu z czasem”. Dwulatek powinien znać wspomnianych 300 słów, ale może to być w niektórych przypadkach nawet 500 lub zaledwie 200. Bardzo dużo zależy od rodziców, którzy powinni stale stymulować pociechę — od śpiewania, przez pokazywanie, po rozmowy i przede wszystkim wszelkiego rodzaju zabawę. Posadzenie małego człowieka przed telewizorem lub tabletem nie jest rozwiązaniem. Owszem, warto próbować i tej drogi, ale nigdy nie w priorytetowej roli.
Dużo ciekawiej robi się później, gdy dziecko zaczyna dorastać, idzie do szkoły, przechodzi przez okres nauczania początkowego i dostaje się na wyższe etapy szkoły podstawowej. Już w wieku 10 lat pojawia się pierwsza potrzeba napisania szerszego wypracowania, a wymóg ten staje się standardem w kolejnych latach.
Jedną z umiejętności jest tworzenie tekstów o określonej długości — jedni lubią „popłynąć”, a inni trzymają się minimum. W obu przypadkach pomocny może okazać się licznik słów, znajdujący się na stronie głównej. Wypracowanie może być do niego zarówno przepisane, jak i skopiowane, jeśli od początku powstało w wersji cyfrowej. Kolejny krok to tylko przeliczenie słów i ewentualne dopisanie kolejnych, jeśli tekst nadal jest za krótki.
Dobrze jest opanować tę umiejętność na drodze praktyki i samodzielnej oceny, ponieważ już później, podczas egzaminów, długość tekstów szkolnych wchodzi do gamy kryteriów oceniania.
Czy można rozpisać wymogi ilościowe względem wypowiedzi dziecka w tabelce, z uwzględnieniem wieku co do miesiąca? Z pewnością jest to jedna z metod, ale nawet młodzi rodzice wiedzą, że nie wszystko da się ustawić jak w zegarku. Kluczem do sukcesu nie jest przelicznik liczby słów, a stała praca z dzieckiem, poświęcanie mu czasu i odbycie ewentualnej kontroli u specjalisty logopedy, jeśli zajdzie taka potrzeba.