Dawniej pisarz kojarzył się z „człowiekiem pióra”, ew. osoby pracującej na maszynie do pisania, oczywiście nad książką. Osobliwą odmianą byli poeci, a najbardziej dynamiczni — dziennikarze. Dziś nadal pisarze tworzą książki, a redaktorzy opracowują artykuły dla gazety. Jednak coraz częściej społeczeństwo sięga po internet, jako źródło newsów, wiedzy i rozrywki. W sieci cena za słowa zyskała ogromne znaczenie, a liczenie słów w artykułach jest podstawą wszelkich rozliczeń. Przyjrzyjmy się wszystkim tym branżom pisarskim nie tylko z punktu widzenia zarobków, ale też oceny własnych możliwości i właściwej wyceny usług.
Branża dziennikarstwa internetowego jest bardzo dynamiczna, za to „klasyczne” pisanie książek obecnie wymaga sporo cierpliwości i szczęścia. Niejednokrotnie okazuje się, że przed wydaniem pierwszej drukowanej pozycji trzeba o audytorium zawalczyć… właśnie w internecie, zbierając wokół siebie odpowiednią społeczność.
Postarajmy się dziś odpowiedzieć na pytania:
Nie da się też w żaden sposób ukryć, że zapotrzebowanie — szczególnie na treść internetową — wzrosło na przełomie lat 2020/2021, w momencie rozwoju specyficznej sytuacji gospodarczej na całym świecie. Doceniani są szczególnie specjaliści od branży ecommerce, choć nie tylko. Wyższe zdolności związane z pozycjonowaniem wiążą się też bardzo mocno z lepszymi zarobkami, widać to szczególnie po dogłębnej analizie zapytań ofertowych. Przeliczenie słów na złotówki, dolary i euro jeszcze nigdy nie było tak korzystne.
Rozpocznijmy zatem od wstępnego podziału pisarzy, aby dalej rozwinąć szczegółowo kontekst zarobków, wycen i predyspozycji twórców.
Ile słów ma jedna strona książki? To trudno określić, bo wszystko zależne jest od rodzaju i wielkości czcionki, sposobu wydania, formatu. Przeciętnie można założyć, że jedna strona w powieści to około 160-200 słów. Z kolei wyliczenia Amazona wskazują, że może to być nawet 500 słów na stronę, ale średnia waha się od 230 do 280.
Ile słów ma średnio książka? Ponownie bazując na wiedzy od zagranicznego potentata ecommerce, można stwierdzić, że „to zależy”. Oczywiście różnica tkwi w rodzaju książki, np. horrory potrafią być wybitnie długie, a powieści dla dorosłych kończą się dość szybko. Jako średnią można przyjąć około 100 000 słów.
Natomiast to, jaka będzie ostateczna cena za słowo, jest w tym przypadku bardzo trudne do sprawdzenia. Początkowi pisarze obecnie często dopłacają do biznesu, selfpublisherzy są zdani na swoje umiejętności marketingowe i zaangażowaną społeczność, a największe sławy zarabiają krocie nie tylko na swoich powieściach, ale i wynikającej z tego aktywności w mediach.
Warto też wiedzieć, że w cenę książki wliczonych jest mnóstwo innych usług i rzeczy, w tym korekta i redakcja, skład i łamanie, projekt graficzny, koszt druku, marketing, logistyka, opłaty dla wydawcy, marża sprzedawcy… Dlatego przykładowe wyliczenia są niemal niemożliwe, bo za każdym razem te parametry wyglądają nieco inaczej i liczenie słów samych w sobie w przełożeniu na złotówki na niewiele się tu zda. Choć oczywiście warto mieć kontrolę względem wyrazów w procesie pisania książki — dobrze jest trzymać się założeń w obrębie określonego limitu tekstu.
Obecnie dużo szerszą grupę stanowią osoby związane z publikowaniem w internecie. Są to zarówno freelancerzy, jak i ludzie pracujący na etacie. Na umowę o pracę najczęściej zatrudniani są dziennikarze w większych portalach, stronach lokalnych i w agencjach reklamowych. W ich przypadku rozliczenie następuje w sposób klasyczny, czyli za godzinę pracy.
Nieco inaczej traktowani są wolni strzelcy, którzy sami organizują sobie czas pracy i — przede wszystkim — na własną rękę zdobywają zlecenia. Liczenie słów jest dla nich niejako podstawą zawodowej egzystencji, ponieważ na tej podstawie określają najczęściej swoją gażę. Jest to też standard na całym świecie, najłatwiej tą miarą „dogadać się” z przyszłym kontrahentem.
Zarobek tłumacza lub copywritera zależny jest od wielu zmiennych. Dorywczo można zarobić do 2000 zł, natomiast profesjonaliści najczęściej mieszczą się w przedziale 5000 do 10 000 zł miesięcznie. Początkujący twórca internetowy zajmujący się swoją działalnością na pełen etat, aby zarobić 3000 zł, musi w przeliczeniu na słowa napisać ok. 1/3 dużej powieści fantastycznej. Do czasu spędzonego nad tym dolicza się jeszcze ten potrzebny na znalezienie zlecenia, ustalenia z klientem, rozliczenia etc.
Warto widzieć, że mając w zanadrzu zapotrzebowanie na konkretną ilość słów, można się udać w wiele różnych miejsc, celem dokonania zakupu artykułów. Oczywiście działa to również w drugą stronę — będąc twórcą, można stać się członkiem społeczności copywriterów lub tłumaczy, zrzeszonych w obrębie danej platformy. Poniżej pięć przykładów spośród tych stron, które są szczególnie warte uwagi:
Platforma ta szturmem wdarła się na polski rynek, zebrała blisko 20 000 copywriterów i teraz każdego dnia łączy ich z przedsiębiorcami, którzy potrzebują szybko nabyć hurtowe ilości tekstów. Opłaca się tu zamawiać nie tylko treści związane z SEO, ale też artykuły blogowe i przede wszystkim opisy produktów. Wszystko oczywiście z wygodnym rozliczeniem poprzez fakturę. Warto jednak pamiętać, że jakość idzie w parze z ceną — niskie kwoty charakterystyczne dla platformy przyciągają twórców początkujących lub o niewielkich umiejętnościach pisarskich, więc artykuły eksperckie mogą nie być najmocniejszą stroną tej usługi. To pokazuje, że cena za słowa faktycznie ma znaczenie.
Strona projektu: GoodContent.pl
To najlepsza opcja dla osób pragnących zakupić tekst w języku obcym, szczególnie angielskim i niemieckim. W praktyce są tu dostępne zarówno tłumaczenia, treści reklamowe, jak i pełne artykuły w niemal każdym języku świata. Wart uwagi jest model zabezpieczenia — twórcy platformy dużą wagę przykładają do możliwości zgłoszenia reklamacji i otrzymania zwrotu za źle lub nieterminowo wykonaną pracę. Liczenie słów jest tu podstawowym elementem zamówienia, ponieważ na tej podstawie zazwyczaj jest ustalana ostateczna cena za zlecenie.
Strona projektu: Fiverr.com
To jedna ze starszych platform copywriterskich w polskiej sieci. Można tutaj nabyć gotowe artykuły o różnej jakości, z określonymi słowami kluczowymi. Cenę ustala autor, który wgrywa do platformy wcześniej przygotowane przez siebie teksty. Zdecydowaną zaletą jest możliwość otrzymania treści „od ręki”, mającą przeliczoną ilość słów, natomiast istotnym problemem jest ograniczony wybór i konieczność dostosowania zapotrzebowania do bazy serwisu. Oprócz tego jest też moduł zamawiania treści, jednak nie tak mocno aktywny, jak w przypadku Good Content.
Strona projektu: GieldaTekstow.pl
Bardzo przejrzysta usługa, istniejąca na rynku od 2013 roku. Od tamtego czasu przeszła niewielkie zmiany, lecz cały czas kojarzona jest z jedną ideą — szybkim zamawianiem treści SEO i prostych artykułów. Przejrzysty, ustalony z góry cennik, bonusy związane z zamówieniami (im większe doładowanie wirtualnego konta, tym tańsze jednostkowo są teksty). Platforma przeznaczona głównie dla odbiorców hurtowych, którym nie zależy na bardzo wysokiej jakości i ścisłym kontakcie z dziennikarzami.
Strona projektu: TextBookers.com
Ostatni z prezentowanych serwisów jest zdecydowanie najdroższy, ale też daje mnóstwo możliwości. Różne moduły wewnątrz platformy łączą ze sobą dziennikarzy, influencerów, wydawców, blogerów, twórców wideo i ekspertów z różnych dziedzin. Można tu nie tylko zamówić bardzo dobrej jakości artykuł, ale też zażyczyć sobie jego publikacji na największych stronach w polskim internecie. To bardzo mocne narzędzie marketingowe, jednak wymaga też odpowiedniego budżetu, aby wydane pieniądze zyskały przełożenie w postaci widocznych skutków kampanii.
Strona projektu: Whitepress.pl
Nadszedł czas próby lekkich wyliczeń związanych z tym, ile twórca treści musi pracować, aby godnie zarobić w polskich warunkach. I już na wstępie trzeba stwierdzić, że dokładne wyliczenie jest niemal niemożliwe, bo każdy copywriter, dziennikarz bądź tłumacz ma pewne ograniczenia i inne wyznaczniki związane z codziennym wykonywaniem obowiązków. W ostatecznym wyliczeniu przeszkadza ją zmienne parametry związane z:
Teraz czas na konkretne zarobki. Jak wynika z badania rynku przeprowadzonego w 2020 roku przez Useme, co czwarty copywriter jest w stanie się utrzymać tylko i wyłącznie z działalności pisarskiej (2-5 tysięcy złotych). Znakomita większość (46%) wciąż traktuje to zajęcie jako typowo dorywcze (do 1000 zł miesięcznie). Za to 5% rynku to prawdziwi profesjonaliści, wykonujący zlecenia od 5 do 10 tysięcy złotych miesięcznie.
Podane niżej ceny lub „progi” za tysiąc słów są dość teoretyczne i wynikają z luźnej obserwacji rynku. Ponadto mogą się zmieniać w zależności od pory roku, sytuacji gospodarczej i wielu innych czynników. Są sporym uproszczeniem i z czasem przestaną być adekwatne, lecz w pewnym stopniu dają lekki przegląd rynku i jego możliwości.
To standardowa wycena u początkującego copywritera. Są to osoby, które jeszcze nie wiedzą, jak zdobywać klientów, nie mają szerokiego portfolio, nie są specjalistami z danej dziedziny i znają tylko podstawy SEO. W tej kwocie można otrzymać tekst:
Niestety celując w te najniższe stawki, można nierzadko nauczyć się, że cena za słowo jest bardzo istotna i płacąc mniej, trzeba… zapłacić dwa razy.
W tym przedziale funkcjonują już nieco bardziej doświadczone osoby. Rok, dwa lata na rynku — to dobry czas na zebranie portfolio i zrozumienie, że zdobyte doświadczenie musi kosztować nieco więcej. Dlatego w tej kwocie można spodziewać się przede wszystkim:
Wciąż warto mieć na uwadze to, że chociaż szeroko pojęty rynek stara się oscylować właśnie w tych granicach, to wciąż nierzadko są to osoby traktujące pisanie jako zadanie dorywcze.
To stawka, w której okolicach poruszają się profesjonaliści. Ich teksty cechują się solidną korektą, bardzo dobrą optymalizacją pod wyszukiwarki. Doskonale adaptują też język korzyści i widać w nich zarówno wiedzę po stronie twórcy, jak i spory research. W tej kwocie najlepiej zamawiać:
To oczywiście tylko przykładowa lista, a gama możliwości jest o wiele większa. Co ciekawe, stawka ta jest też najczęściej spotykana u tłumaczy z języka angielskiego, niemieckiego i hiszpańskiego, a także wielu innych, bardziej popularnych.
Tak, jak mówi popularne powiedzenie „the sky is the limit”, tak dokładnie na podobnej zasadzie można określić ostateczną cenę za słowo. Wszystko zależy od twórcy (nawet jego nazwiska!), wąskiej specjalizacji i nagłej potrzeby odbiorcy. Czy złotówka za jedno słowo jest czymś nierealnym? Niezupełnie, to całkiem standardowa, a nawet niska cena w wielu przypadkach. Projekty wymagające minimalnej liczby słów, lecz za to maksimum skoncentrowania na treści, nierzadko pochłaniają sporo czasu na przygotowanie i to w takich przypadkach często cena nie gra roli.
Cena za słowa? Tak, to bardzo ważny temat, lecz nieustannie podlegający przemianom — wynika to chociażby z wcześniejszych doświadczeń, opisanych również w naszej historii liczenia słów. Pierwsza ważna informacja jest taka, że twórcy są obecnie coraz mocniej doceniani — to dobry znak dynamicznie rozwijającego się rynku. Druga kwestia to problem zróżnicowania na rynku twórców oraz obecność osób bez predyspozycji pisarskich, które najczęściej zalewają sieć setkami wtórych treści. Na szczęście samo liczenie słów jest bardzo łatwe i — chociażby dzięki naszemu licznikowi — to najprostszy element całej układanki.